sobota, 5 grudnia 2020

Wyprawka dla noworodka DIY. Nie kupiłam - sama uszyłam!

    


    Mam potrzebę podzielenia się z Wami wpisem na temat wyprawki dla noworodka z punktu widzenia Zosi-Samosi i rękodzielnika, którym jestem :-)

    Od kiedy tylko zobaczyłam na teście ciążowym dwie kreski, od razu włączyła mi się wyobraźnia i w głowie zaczęły pojawiać się miliony pomysłów na uszytki dla nowego członka naszej rodziny.
Zaczęłam więc te pomysły spisywać i zrobiłam listę. Nie ukrywam zrobiła się mega za dłuuuga! Musiałam więc nieco skonfrontować niektóre pomysły, z rzeczywistością, bo można nieźle się zafiksować i natworzyć rzeczy, które będą jedynie zagracać zamiast być praktycznymi. Jako minimalistka, ukróciłam więc pierwotną listę do niezbędnego minimum, a i tak szczerze mówiąc, jest się czym pochwalić! :-)




Zapraszam Was na małą podróż w świat dziecięcej wyprawki, którą uszyłam sama. Satysfakcja i pieniądze zaoszczędzone na artykułach dziecięcych to miła nagroda, jednak nic nie równa się z radością tworzenia i spełniania się w swojej pasji jakim jest szycie. 
To na prawdę świetna umiejętność!

Lista rzeczy jakie powstały:
  1. ROŻEK
  2. OCHRANIACZ NA ŁÓŻECZKO
  3. PRZEŚCIERADŁO DO ŁOŻECZKA x2
  4. PRZEŚCIERADŁO DO KOSZA MOJRZESZA x2
  5. KOŁDERKA
  6. KOCYK
  7. PODUSZKA Z LISKIEM
  8. MATA DO ZABAWY
  9. ROGAL DO KARMIENIA
  10. ŚLINIACZKI x2
  11. KARUZELA MOBILE
  12. ŚPIWOREK DO NOSIDEŁKA
  13. PIELUSZKI TETROWE, FLANELOWE, MUŚLINOWE x15
  14. KLIPS DO SMOCZKA
  15. KOSZ NA ZABAWKI
  16. GRYZACZEK
  17. BABY GYM/SIŁOWNIA
  18. MUFKI DO WÓZKA
  19. KOCYK-PRZYTULANKA LISEK
  20. CZAPECZKI x2
  21. RĘKAWICZKI NIEDRAPKI
  22. ZDEJMOWANA POŚCIEL DO ŁOŻECZKA
A także kilka ozdób do pokoiku:
  1. PROPORCZYKI Z IMIENIEM
  2. OBRAZKI NA ŚCIANĘ Z TKANIN W LISY
  3. DREWNIANY DECOR MIŚ
  4. MAKRAMA
  5. LAMPKA Z NAPISEM "BORN TO BE WILD"


Na zdjęciu nie widać kilku rzeczy z listy, ale i tak jest tego sporo.


Jak widać, dominują lisie motywy, dlatego użyłam rudych kolorów:-)
Tu widzicie:
- rożek uszyty z muślinu, zapinany rzepami,
- jedno z dwóch bawełnianych prześcieradeł z wszytą gumką,
- ochraniacz na łóżeczko z lisiego miłego polaru minky,
- ściągana poszwa na poduszkę z lisem,
- by zrobić gryzak kupiłam atestowane drewniane ringi, do których uszyłam i dowiązałam królicze uszka z kontrastowym printem.


 A to mój HIT - Lisek w formie przytulanki-maskotki, który ma szeleszczące uszka, a w brzuszek wszyłam mu kolorowe metki i tasiemki. Nos i oczy zrobiłam z czarnych pomponów.


Karuzelę zrobiłam z kolorowego filcu, wypełniłam watą, dzięki czemu jest leciutka, natomiast całe drewniane ramię zrobił mój zdolny mąż.


Tu widzicie rudo-beżowy rogal do karmienia, uszyty z polaru minky, wypełniony kulką silikonową.
Na ścianie wiszą malowane przeze mnie obrazki, z czego jeden z napisem "Born to be wild" pełni też funkcję lampki nocnej (mąż zamontował z tyłu delikatne diody LED, zasilane na baterie).


Z tych tkanin uszyłam 4 prześcieradła z gumką - 2 do łóżeczka i 2 do kosza Mojżesza. 



W projektach dla niemowlaczków najlepsze jest to, że wystarczą malutkie skrawki materiałów.
Do uszycia tych 2 czapeczek, 1 pary niedrapek i gryzaczka użyłam małych resztek jersey'u.


Drewniany Miś też był łatwy do zrobienia - wystarczyła deseczka, którą zabejcowałam na ciemny brąz, kilka gwoździ i biała nitka. 


Listek makramowy wyplotłam już dawno temu. Obrazki zrobiłam z pięknej tkaniny w lisy- to fajny pomysł na wykorzystanie małych skrawków tkanin. 



W koszu Mojżesza widzicie 2 wzory prześcieradła z gumką, rogal do karmienia, no i drewniany gryzak z uszkami. Trochę żałuję, że w te uszka nie wszyłam szeleszczącego wkładu. 


Tetrę i flanelę na pieluszki kupiłam online i wystarczyło jej brzegi obrębić ściegiem prostym na maszynie do szycia.


A tutaj mamy Baby Gym, czyli drewnianą siłownię dla niemowlaczka. Konstrukcję wykonał mąż, moją działką były wszystkie "dyndadełka" i tu również wykorzystałam drewniane ringi, z których zrobiłam też wspomniany wyżej gryzak z uszkami. Przydały się też drewniane koraliki i ozdobne makramowe sploty.
Na ścianie zawisły proporczyki z imieniem. Akurat w zapasach miałam tkaninę z literkami alfabetu, więc powstało imię naszego nicponia: MIŁOSZ.


Gdy maluch będzie się bawił na siłowni, nie będę się martwić, że zmarznie, bo uszyłam mu kolorową i mięciutką matę sensoryczną, która dodatkowo dobrze izoluje od zimnej podłogi. Jej wzory i kolory są bardzo kontrastowe, a ja dodatkowo doszyłam barwne metki i odstające pompony, którymi można się bawić. Miejscami wszyłam też szeleszczący wkład, by było jeszcze ciekawiej.



Ten bóbr-drwal po prawej, to kosz na zabawki! Uszyłam go z paneli na poduszki, a środek usztywniłam pianką poliuretanową, dzięki której materiał nie załamuje się, tylko ładnie trzyma kształt. Muszę przyznać, że mam słabość do tego bobera!;-)



Śpiworek do nosidełka był wyzwaniem i choć wyszedł całkiem nieźle, to dzisiaj uszyłabym go już nieco inaczej (jest zbyt kanciasty, powinien mieć zaokrąglone rogi, żeby się lepiej układać w nosidle).
Mimo to, spełnia swoją funkcję - jest bardzo cieplutki i dzięki zamkowi na prawie całej długości rozpina się szeroko. W środku ma ciepłe wypełnienie, zewnątrz tkaninę wodoodporną, a wnętrze wyścielone jest polarkiem minky. Ma też otwory na pasy bezpieczeństwa - bez tego ani rusz!


Śliniaczki uszyłam z bawełny laminowanej - łatwej się czyści i spiera zabrudzenia.
Zapinane są na zatrzask, który wszywa się ręcznie.




    Mam nadzieję, że tym wpisem nie tylko zainspiruję Was do kompletowania własnoręcznie robionej wyprawki, ale także pokażę, że nie trzeba wcale wydawać na nią dużo pieniędzy. Wystarczą chęci i trochę pomysłu. 
Na swojej wyprawce zaoszczędziłam kilka stówek, ponieważ prawie wszystkie materiały miałam zachomikowane w swojej pracowni. W ten sposób zapełnia się powoli nasza skarbonka na wakacje marzeń :-) 

Mam nadzieję, że za kilka lat wrócę do tego wpisu i będzie to fajna pamiątka dla Naszej rodzinki.

P.S

Jeśli spodobało Ci się to co szyję to może zainteresuje Cię mój sklep z szytymi przeze mnie akcesoriami? Zapraszam serdecznie na stronę BOHOTHICA.PL gdzie znajdziesz unikatowe nerki, portfele, kosmetyczki i torebki szyte w duchy zero waste!

odwiedź mój INSTAGRAM
oraz zajrzyj na FACEBOOK'a


Pozdrawiam,
Agata
BOHOTHICA


środa, 6 listopada 2019

W zaciszu małej pracowni pod lasem

Witajcie,

Poprzednie wpisy są sprzed 3 lat, więc nie spodziewam się, że wciąż tu jesteście ;-)
Ale czuję, że coś muszę napisać, żeby nie było że nagle wyskoczyłam na Filip z konopi :)


Ja w swoim naturalnym środowisku


Co się działo?

Od tych 3 lat moje życie zmieniło się diametralnie, ale nie bójcie się, to nie będzie historia całego życia! ;-)
Wiadomo, było raz z górki, raz pod górkę. Bywało na prawdę ciężko, zmieniałam miejsce zamieszkania kilka lub kilkanaście razy i chyba można to śmiało nazwać tułaczką, w poszukiwaniu swojego miejsca.
Aż w końcu znalazłam swoje miejsce na ziemi, mam wspaniałego męża (nie sądziłam, że kiedyś użyję zwrotu "mam męża"). Ale do brzegu!
Wiele się zmieniło, choć jedno pozostało bez zmian - miłość do rękodzieła.
Straciłam pracę na etat i skupiłam się na tworzeniu w 100%.



Co się dzieje i gdzie jestem?


Moja pracownia aktualnie znajduje się w niewielkim pokoju na skraju miasta i lasu.
Z okna widzę smukłą brzozę, a w oddali czubki sosen i buków rosnących w pobliskim lesie. To dla mnie najlepsze źródło inspiracji!
Tak nastąpiła reaktywacja mojej marki Bohothica (choć pewnie powinnam użyć słowa "mareczki").
Założyłam sklepik, do którego powolutku dodaję nowe produkty takie jak: portfele, kosmetyczki, torby czy nerki.
Jeśli jesteś ciekaw jak wygląda mój sklep, to zapraszam: www.bohothica.pl.


Leśne portfele




Co będzie? Filozofia marki.

Chciałabym, aby patrząc na to co robię widzieć, że ma to sens dla mnie i dla innych, że produkty które tworzę są nie tylko ładne, ale i funkcjonalne i posłużą komuś na lata.
Przy tym, chciałabym nie szkodzić środowisku, nie dorzucać niepotrzebnych śmieci, nie wprowadzać do obiegu plastiku.
Dlatego przy wyborze półproduktów mocno zwracam uwagę na to czy mój wybór jest eko.
Staram się szyć głównie z naturalnych tkanin, lub takich, które są z drugiej ręki i wykorzystywać je do maksimum. Można się śmiać, że teraz to taka moda na "zero waste"... Moda czy nie, w dzisiejszych czasach życie less waste powinno być koniecznością.

Zamówienia pakuję w papier ekologiczny i opasam sznurkiem konopnym, dodając swoją etykietę, która jest drukowana na eko papierze. Jeszcze nie wszystkie sfery mojej działalności są zgodne z moją eko wizją, ale da się zrobić! Krok po kroku ;-)


Także podsumowując: wybierajcie mądrze, wspierajcie małe polskie firmy, dbajcie o nasze środowisko i planetę!
I trzymajcie kciuki za Bohothicę i jej reaktywację! :-)

P.S
Jeśli jesteś ciekaw jak sobie radzę, zapraszam - klik poniżej.



Ściskam, 
Agata 



czwartek, 14 stycznia 2016

DIY - Krosno do tworzenia bransoletek metodą makramy i bead wavingu


        Dzisiaj mam dla Was patent na to, jak zrobić sobie samemu krosno do wyplatania bransoletek, ale nie tylko! Można wypleść też breloki, opaski do włosów, paski na talię i cokolwiek tylko wpadnie wam do głowy:-)



          W sklepach ceny drewnianego krosna do robienia bransoletek wahają się od 45-70zł. Po co wydawać na nie pieniądze, skoro można zrobić je bardzo prosto i łatwo swoimi własnymi rękoma? Wystarczy odrobina pomysłowości i podstawowych narzędzi, które zwykle mamy wszyscy w domu. Zaoszczędzoną w ten sposób sumkę o wiele przyjemniej będzie wydać np. na koraliki czy rzemyki do naszej wymarzonej bransoletki! Te z Was, które mają do czynienia z koralikowaniem zapewne doskonale wiedzą, jak łatwo wpaść w wir koralikowego zawrotu głowy! Tutaj turkusowe, tam pięknie mieniące się złote, tu podłużne, tam matowe, o i jeszcze te kwadratowe! Muszę mieć je wszystkie! Zanim się obejrzysz w Twoim koszyku nazbiera się tych maleństw na niemałą sumkę;-) Także grosz do grosza, a będzie za co je kupować. Bierzemy się do roboty!

Zrobienie takiego krosna nie jest czymś trudnym. Wystarczy, że przygotujesz:

* deseczkę o długości ok. 30cm i szerokości minimum 6cm
* 5 nagwintowanych haków najlepiej tej samej wielkości
* 2 długie śruby z szerokim łebkiem, najlepiej o szerokości waszej deseczki
* 4 nakrętki pasujące do waszych śrub
* 1 gwóźdź z szerokim łebkiem
* opcjonalnie: klejącą taśmę ozdobną




       Jeśli deseczka jest szorstka i nie oszlifowana należy ją przetrzeć papierem ściernym, aby uniknąć wbijania drzazg. Następnie zmierz jakiej długośći bransoletka Ci odpowiada i zaznacz na deseczce miejsce wbicia haków, zostawiając z jednej strony deseczki więcej miejsca na gwoźdź, który posłuży nam za miejsce zaczepienia jednego końca bransoletki, będziemy na nim wiązać końce rzemieni.



Wkręcamy 4 haki przytrzymujące śruby. Nakładamy na śrubę nakrętkę (przesuwamy ją do samego końca, łebka), przez łuki haków przekładamy śrubę wraz z nałożoną nakrętką i zamykamy kolejną nakrętką, aby unieruchomić całą konstrukcję. Analogicznie postępujemy z kolejną parą haków.

Został nam do wkręcenia jeszcze jeden hak. Wkręcamy go jak najbliżej umocowanej wcześniej śruby (może jej nawet dotykać), mniej więcej po środku odległości między zamocowanymi wcześniej hakami. Będzie to miejsce gdzie zaczepimy początek naszej robótki, czyli zapięcie (u mnie jest to guzik).

Teraz pozostaje nam przybić gwoździa. Robimy do w takiej odległości od śruby (u mnie 3cm), aby rzemień który o niego zaczepimy starczył nam na zrobienie supełka i pętelki (guzik zapina się o tą właśnie pętelkę). Po wbiciu go, zaginamy go lekko młotkiem, aby rzemienie nam się z niego nie zsuwały.


      Krosno jest już gotowe, jednak jeśli zależy Wam na walorach estetycznych to możecie okleić je klejącą taśmą ozdobną. Będzie to nie tylko ciekawy kolorowy akcent, ale również dodatkowe zabezpieczenie przed drzazgami :-) GOTOWE!



       Mam nadzieję, że w miarę jasno wytłumaczyłam, ale w razie pytań piszcie śmiało. Samych udanych projektów życzę, a jeśli macie jakieś włąsnoręcznie zrobione bransoletki chętnie je pooglądam ;-)



środa, 16 grudnia 2015

Wyniki konkursu!


Konkurs rozstrzygnięty! 

Szanowna kocia komisja przystąpiła do losowania z wielkim zaangażoaniem i energią! :-D Karteczki fruwały w powietrzu, ale dwie pierwsze, które wyleciały z miseczki udało mi się zgarnąć zanim zostały przeżute razem z resztą :-)

(wyniki na końcu posta)


 Milton rozgrzewa łapki przez furią losowania

Tak wygląda szczera radocha 

 Na początku nieśmiało, grzebnął raz, potem drugi....

 ... a potem go poniosło! Dwie karteczki już wyleciały, ale Miltonowi ciągle mało! Chciałby żeby wszyscy wygrali :-)

Nagrody wygrały Panie: 
Debora Pacholska i Paulina Świątek !

Zwycięzczyniom gratuluję i proszę o podanie adresu, na który wyślę nagrody, mam nadzieję, że dotrą przed Świętami i będą miłym świątecznym upominkiem od Bohothica. Dziękuję wszystkim za udział w zabawie, konkursów będzie więcej w nowym roku!



wtorek, 8 grudnia 2015

Uwaga KONKURS !

Obiecany konkurs startuje!


Zbliżają się Święta, więc zostanę Mikołajem. Chcę podarować Wam wybrane przez Was prezenty - wygrywają dwie osoby! Jeśli oczywiście były grzeczne ;-)



Zasady konkursu:

1. Jeśli jeszcze nie polubiłaś/eś fanpage, zrób to: http://www.facebook.com/bohothica
2. Udostępnij na facebooku (publicznie) post konkursowy, który jest na moim fanpage'u.
3. W komentarzu pod postem facebookowym zaproś do konkursu znajomych i napisz numerek nagrody, którą chciałabyś otrzymać (kolczyki zielone lub rude, albo piórkowa broszka)
4. Konkurs trwa od dziś do 16.XII. do godziny 18 (aby nagroda zdążyła dotrzeć przed Świętami).
5. Wyniki ogłoszę 16.XII po godzinie 19.
6. Losowania dwóch szczęśliwców dokona szanowna kocia komisja :-3

 - co tam moje uszka słyszą?
 - zaraz, zaraz... mówiłaś coś o konserwie?
 - ahaaaa.... konkurs powiadasz?
- a czy to da się zjeść?





poniedziałek, 16 listopada 2015

Wszyscy mają cotton balls – mam i ja!:-)

       W sieci od bardzo dawna, pojawiają się kolejne tutoriale na samodzielne wykonanie sławnych cotton ball lights. Niby prosta sprawa, więc postanowiłam, że też zostanę szczęśliwą posiadaczką tych urokliwych światełek. Jednak zniechęcało mnie żmudne owijanie balonów sznurkiem czy bandażem, którym pewnie trudno jest owinąć niesforny balonik i to jeszcze w miarę równo;-). Wymyśliłam więc, nieco inny i moim zdaniem prostszy sposób, ale o tym przeczytacie dalej. 



Potrzebujemy:

- balonów (zwykłych),

- światełka choinkowe na białym lub przeźroczystym kablu (u mnie 20szt. led),

- kleju do drewna (może być też wikol),

- gazę jałową opatrunkową (w jednej paczce jest duży, prostokątny kawałek gazy),

- farby akrylowe w pożądanych kolorach,

- sznurek,

- nożyczki,

- 3 miseczki,

- trochę wody.

Do dzieła! Uzbierałam wszelkie niezbędne rzeczy do ich wykonania. Jak się okazało, nie tak łatwo jest znaleźć w sklepach baloniki na wodę, więc kupiłam zwykłe balony (100szt za 5zł), a zamiast wikolu kupiłam biały klej do drewna (3 tubki po 50ml – łącznie za ok. 18zł), 3 opakowania gazy opatrunkowej jałowej (ok. 12zł) i to w zasadzie tyle, bo światełka miałam w domu, sznurek i farbę akrylową do barwienia kul również. Tak więc, za 35zł zrobiłam sobie moją wymarzoną świetlną girlandę! Nie wykluczone, że pojawi się też kolejna, bo mój sposób jest naprawdę szybki, prosty i zostało mi sporo baloników ;-)

Krok 1 przygotowanie balonów

Nadmuchaj odpowiednią liczbę baloników (u mnie 20szt.), tak aby miały średnicę 5-6cm, zawiąż ich końcówki na ciasny supełek i jeżeli nie mają idealnie okrągłego kształtu, naciskaj i formuj je w dłoniach. Teraz, kiedy moje kuleczki są już gotowe, myślę, że mogły by być mniejsze (mają 6-7cm śr).

Krok 2 przygotowanie kleju

Wlej do 3 miseczek klej (po równo) i dolej połowę mniej wody niż masz kleju, do każdej z misek. Moja wymarzona girlanda ma kule w kolorach białym, szarym i czarnym, więc do pierwszej miski dodałam ok. łyżeczki czarnej farby akrylowej (na czarne kule), do drugiej dodałam ok. pół lub mniej łyżeczki czarnej farby (wyszły szare kule) i do ostatniej miseczki dodałam łyżkę białej farby akrylowej, choć nie jest to konieczne, gdyż zarówno gaza jak i klej, są białe. Farby i klej należy DOKŁADNIE wymieszać. 

Krok 3 owijanie kul gazą

Trzymając w jednej ręce balonik za supełek, połóż gazę na baloniku i ściągnij jej końce tuż przy supełku tak, aby ściśle przylegała i wygładź wszystkie nierówności. Przytnij zbędną, wystającą za supełek gazę, trzymając aby się nie ześlizgnęła z balona. Następnie zrób kolejną warstwę gazy, analogicznie, jak poprzednią i zwiąż ciasno sznurkiem jak najbliżej balona, pozostawiając dłuższe końce sznurka, bo za nie będziemy wieszać mokre kule na suszarce.

Krok 4 klejenie

Przygotowany balonik maczaj w miseczce, możesz rozprowadzić klej palcami. Upewnij się, że klej dostał się wszędzie, również przy supełku. Nadmiar odciśnij delikatnie ręką. Gotowy balonik przywiąż sznurkiem do suszarki lub innego miejsca, zabezpieczając podłogę gazetą.

 


Krok 5 przycinanie

Po upływie 24h zdejmij kule i igłą przebij baloniki. Balonik powinien się skurczyć i odkleić od gazy. Przy pomocy mocnych i ostrych nożyczek obetnij supełek wraz ze zbędnym kawałkiem gazy i wyjmij baloniki (ja pomogłam sobie szydełkiem). Nożyczkami uformuj otwór tak, aby można było wsadzić tam lampkę. Jeśli dziurka była za luźna na diodę, przymocowałam je przy pomocy kleju na ciepło.





GOTOWE! :)

Tak się prezentują moje lampeczki:








Taka jest recepta na cotton balls lights według Bohothica ;-)